Starzejący się reżyser cierpi z bólu bo jest stary i chory, nie może pracować bo cierpi z bólu. Przebiega myślą ważne etapy swojego życia, Jak uroczą choć niełatwa bajke maluje swoje dzieciństwo, umieranie matki. Snuje się po wypasionym mieszkaniu, odrzuca zaproszenia na wydarzenia kulturalne, probuje herki, nie idzie do łóżka ze swoim starym chłopakiem.
Wizualnie jest cudownie, chciałabym posadzić kwiatki w takich starych puszkach (kto wie, gdzie kupię?), obsadowo jest bardzo dobrze, mały Almodovar jest najcudowniejszych chłopcem na świecie, malujący go wieśniak zalatuje starym, dobrym Almodovarem. Spokojna, melancholijna, gejowska historia o starości, przemijaniu, wspomnieniach i taki tam zestaw podstawowy tematów.
Nie sądzę, żeby było o co robić tyle hałasu, temu filmowi nie robi to dobrze. On jest dobry, poprawny, niczego zarzucić mu nie można i tyle, ani emocji nie niesie niezwykłych, ani nie ma żadnego pazura, nawet pazureczka. Nijak się nie ma do „Kiki”, „Kobiet na skraju”, czy „Wszystko o mojej matce”, "Kwiat mego sekretu". To jest tak jak kolejny Woody Allen, przyjemność jest, ale nie krzyczcie mi o arcydziele, wielkim powrocie mistrza czy takich tam. To jest dobry film i bardzo dobrze się go ogląda. Tyle.
Tytuł oryginalny: Dolor y gloria
Reżyseria: Pedro Almodóvar
Hiszpania 2019
język hiszpański
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz